ks. Jan Sochoń
Jeden Boży czas
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 01, styczeń 2013
Zaczynam, jak chyba wszyscy, którzy porywają się na intelektualną potyczkę z czasem, od sławnego cytatu: „Wyznaję Ci, Panie, że nie wiem dotąd, czym jest czas, oraz wyznaję Ci, Panie, że mówię to w czasie i że już długo rozprawiam o czasie i to samo długo nie jest niczym innym, jak przeciągiem czasu. Jakże to jednak wiem, skoro nie wiem, czym jest czas? Czy może nie wiem, w jaki sposób wyrazić to, co wiem? Biada mi, że nawet tego nie wiem, czego nie wiem?” (św. Augustyn, Wyznania XI, rozdz. XXV, tłum. Z. Kubiak). Chcąc przeto cokolwiek istotnego powiedzieć o czasie, uświadamiamy sobie najpierw wątpliwość, bezradność wobec tego niepojętego fenomenu. Zwątpienie zdaje się być jednak nieodłącznym – aby tak określić – partnerem człowieka myślącego, zaś wyrażenie zwątpienia należy już do przywilejów filozofa i artysty. Mimo to świadomość czasu jest w naszym życiu tak ważna, że określamy jego najróżniejsze „formy” ujęte kategorialnie w sposób gramatyczny bądź leksykalny.
Przede wszystkim czas cykliczny, czyli powtarzający się w nieskończonych, zamkniętych pasmach, wyobrażany jako okrąg, charakterystyczny dla tradycji greckich. Mamy tutaj do czynienia z mitycznymi opowieściami, ukazującymi utworzenie świata z wiecznych elementów materialnych, nie pojawia się natomiast – jak w refleksji żydowskiej – pojęcie stworzenia z nicości (ex nihilo). (...)